środa, 26 września 2012

Z innej beczki


W czasie pobytu w Australii, trochę się tych muffinek napiekłam (błagania brata) nie wszystkie zostały uwiecznione na zdjęciach . To tylko dwa rodzaje, było ich łącznie z 10 różnych smakowitych rodzajów. Okej, przyznam się większość z nich to były gotowce z opakowań, ale w pl nigdzie takich nie znalazłam. Te z opakowania były jeszcze dobre 2-3 dni po zrobieniu jakby dopiero były upieczone. Pyszne nie-chemiczne kremy które na prawdę smakowały jak domowej roboty a nie gotowe z proszku. 


Robiłam przede wszystkim z firmy White Wings i to chyba jedyne, którą są tak na prawdę smaczne i nie mają takiego chemicznego smaku :)
Zdjęcia wykonane przez mojego szanownego brata-fotografa :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz